damianurtnowski
dodano: 2013-05-09 16:09:11
Witam!
Chciałbym opisać tutaj swoje trzydniowe obserwacje nieba, które mnie trochę przestraszyły. Siódmego maja około godziny 10 rano zacząłem wyglądać przez okno, zauważyłem około 6 dziwnych smug (z czego cztery widziane bardzo wyraźnie), które utrzymywały się w powietrzu dłużej niż powinna para wodna. Od czwartku (a 7. maja był wtorek) zapowiadali burze, grzmoty itd., ale jakoś tego nie było widać: niebo nade mną było czyste, niebieskie, ale zaciekawił mnie widok szarej poświaty, która biła zza horyzontu (mieszkam na wsi, wkoło Grudziądz, Toruń, Bydgoszcz i Chełmno - https://maps.google.pl/maps/place?q=53.282972,18.505754 ). Pomyślałem, że jednak się zbierze na burzę (które tego dnia były, ale nie uprzedzajmy faktów). Samoloty z tymi smugami dziwnymi latały od Bydgoszczy do Grudziądza. Potem spotkałem się z kumplami na piwko. Jeden z nich przypadkiem zabrał moją resztę, więc musiałem się przejśc na piechotę, a było to już koło godziny 22, 23, czyli ciemno. Kumple się zmyli, bo \"będzie burza\", ja ruszyłem te parę kilometrów na spacer. Wkoło były chmury \"burzowe\". Piszę w cudzysłowie, bo mieszkając na wsi mam w pamięci wiele burz, które nas otaczały i w 90% przy takiej gęstości zachmurzenia powinno nas zahaczyć i to nie lekko. Wychodząc zauważyłem, że powietrze nie jest typowo \"burzowe\" - nie było parno, nie było chłodno, nie wiało - wprost idealne optimum człowieka, na wieczór powinienem w bluzie iść, a na krótkim rękawku było idealnie. Podziwiałem sobie błyski ze strony Torunia, Grudziądza i Bydgoszczy i zauważyłem samoloty wlatujące w te \"burzowe\" chmury, które wcześniej leciały wzdłuż horyzontu, by po chwili wlecieć w te chmury i się już nie pokazać. Wróciłem do domu w okolicach godziny 00:00, dotychczas nie padało. W nocy trochę pokropiło (dosłownie, parę minut i nic więcej). Na drugi dzień ponownie powtórzyłem około godziny 10 obserwacje i się zgadzało: podobne ułożenie smug, podobna wysokość, na linii Bydgoszcz-Grudziądz, znowu dziwna szaro-szara poświata nad horyzontem, a nade mną niebo idealnie błękitne. Sprawdziłem satelitarne zdjęcia chmur - nie było ŻADNYCH chmur, więc niebo powinno być błękitne po horyzont, ale ponownie powtórzyło się, że parę centymetrów nad horyzontem (na oko, z mojego punktu widzenia, mierzenie jak malarz mierzy kciukiem przedmiot) była ta poświata i to z KAŻDEJ strony, co jest niemożliwe (według mnie, mieszkającego na wsi od dzieciaka), jakbyśmy znajdowali się w jakimś kloszu. Około 14 ponownie wyruszyły samoloty, podobnie jak wcześniej i jeszcze raz w okolicach godziny 17. Potem ruszyłem na spacer i z tego (https://maps.google.pl/maps/place?q=53.282972,18.505754) miejsca poczyniłem obserwacje około godziny 20: pierwszy samolot ze strony Grudziądza do Bydgoszczy (bardziej ich okolic), którego wcześniej nie było widać W OGÓLE nagle wydziela smugi. Nie stale, ale jakby planowo nadawał i przerywał. Smuga utrzymała się do zmroku. Kolejny samolot ruszył ze stroy Bydgoszczy, z mego punktu widzenia jakby \"w górę\" dając jedną dłuższą smugę, potem przerwa, krótką, przerwa, długą. Oczywiście leciał w stronę Grudziądza. Gdy znalazł się już nad naszym niebem, zostawiał zwykłe smugi z pary wodnej. Gdy znikł, pojawił się kolejny z tego samego punktu \"nadając\" IDEALNIE TAK SAMO dziwne smugi, lecąc oczywiście TEŻ w stronę Grudziądza. Po prostu dwie takie same smugi równolegle obok siebie. Niebo coraz bardziej gęstniało wkoło. Po paru minutach, gdy ten poprzedni zniknął, pojawiły się kolejne: ZNOWU TAK SAMO od strony Bydgoszczy (tym razem bardziej na północ) \'nadając\' długa-przerwa-krotka-przerwa-dluga, odlatując w stronę Grudziądza, tor tego samolotu przeciął kolejny, który zostawiał też nieciągłe smugi (ze strony Chełmna w stronę Torunia, nad horyzontem, wysoko). Potem pojawił się od strony Chełmna (północ) kolejny w stronę Grudziądza, a czarę goryczy przelał samolot od północnego-zachodu, który pomykał sobie wysoko nad horyzontem, zostawiając BARDZO DOBRZE widoczną smugę, od której odbijało się światło Słońca schowane za \"burzowymi\" chmurami. Zauważyłem dziwne kształty chmur, jedne stały w miejscu, inne leciał zgodnie z prawami naszej planety. Do czego zmierzam, już... Było już w okolicach 22, 23, czyli ciemno. Błyskało się raz po raz, ale nie słyszałem grzmotów. \"Pewnie jeszcze daleko jest\", spoko-luzik pomyślałem. Ale \"burza\" zbliżała się coraz bardziej w naszą stronę (od Bydgoszczy), dało się zauważyć pioruny na cały wyciągnięty kciuk, jak i większe, a grzmoty były niemrawe, przytłumione, czasem W OGÓLE nie było słychać. Zbliżało się i zbliżało, grzmieć niby grzmiało, ale powtarzam: były przytłumione. W parę sekund powietrze zmieniło się z wcześniej opisywanego przeze mnie \"optimum\" do deszczowego i zaczęło kropić. Nie padać, ale kropić. Trwało to jakieś dwie minuty, a wyciągając obie dłonie i otwierając je na deszcz, ułożenie kropel było co najmniej dziwne: jakby ułożone w hexowe pole (grający wiedzą, o co chodzi > Google. Sześciobok) i nienaturalnie wszystkie były równe. Tak nie wygląda burza ani deszcz. Mieszkający na wsi wiedzą, jak wygląda prawdziwa, wiosenno-letnia burza - ciska ostro deszczem i piorunami, chaos. Przez te dwie minuty \"deszczu\" dojechałem do domu i obserwowałem tę \"burzę\" z okna: szła dalej na mnie, pioruny były coraz większe, a grzmoty - cóż...nadzwyczaj ciche. Ciche do tego stopnia, ze widząc jak piorun uderza kilometr ode mnie w drzewo, słyszałem go tak, jakby uderzył, ale ponad 20km ode mnie. Przeliczyłem: 3 sekundy od zauważenia do \"grzomtu\" - okolice jednego kilometra. Przecież to powinno tak huknąć, że szyby powinny dostać po tyłku. A tu nic. To się zbliżało, waliło coraz gęściej i mocniej, ale huk? Tja... Do tego zauważyłem dziwne wyładowania \"mini\" - iskierki w chmurach. Dosłownie iskierki, których nie było w ogóle słychać nawet, gdy nade mną to waliło.
Dzisiaj jest dziewiąty maj, samoloty z rana oczywiście były, podobnie jak wcześniej, zostawiły swoje. Wkoło ponownie pełno chmur, zobaczymy jak będzie dzisiaj. Co jeszcze zauwayłem - czy te burze były daleko czy blisko, wiatr się zbytnio nie zmieniał i 7. maja wiał sobie równo z zachodu a dzisiaj i wczoraj (nawet podczas trwania wczorajszej \"burzy\") równo z północy. A w tej chwili znowu jak w dniach poprzednich znad burzowych chmur nadciąga jakby chmura kłebiasto-warstwowa nad tymi chmurami burzowymi i je \"asymiluje\". Niebo robi się znowu szarawo-metaliczne.
Wiem, że czasem moje pisanie brzmi jak paranoja, ale w nią nie popadam: po prostu chcę się podzielić przemyśleniami, skonfrontować z Waszymi obserwacjami (mile widziane osoby z kuj-pom).