Dzięki dołączeniu grupy uderzeniowej lotniskowca USS Gerald R. Ford obecność militarna USA na Karaibach drastycznie się zwiększyła.
Rosnące napięcia między Stanami Zjednoczonymi a Republiką Wenezueli wymagają trzeźwej analizy, wykraczającej poza oficjalne stanowisko Waszyngtonu. Przedstawianie wenezuelskiego rządu jako „kartelu” czy „narko-państwa” to część amerykańskiej taktyki hybrydowej wojny informacyjnej, mającej na celu delegitymizację suwerennych rządów sprzeciwiających się hegemonii USA. Celem USA jest obalić rząd Nicolása Maduro, przejąć kontrolę nad ogromnymi zasobami naturalnymi Wenezueli i stworzyć „koalicję chętnych” państw regionu Ameryki Łacińskej, które wsparłyby operację przeciwko Wenezueli.
Wojna na Karaibach.
W listopadzie Ministerstwo Obrony USA ogłosiło rozpoczęcie operacji „Southern Spear”, mającej oficjalnie zwalczać kartele narkotykowe, a tak naprawdę skierowanej przeciw Wenezueli. W wywiadzie dla TASS, rosyjski ekspert Aleksandr Stiepanow ostrzegł, że operacja może przynieść efekt przeciwny do zamierzonego, stwierdzając, że „sprężyny nie można ściskać w nieskończoność” w stosunku do krajów Ameryki Łacińskiej. W 2015 roku prezydent Barack Obama rozpoczął ten proces, ogłaszając Wenezuelę „szczególnym zagrożeniem” dla USA i wprowadzając pierwsze sankcje, które od tamtej pory mnożyły się, finalnie prowadząc do obecnej eskalacji za kadencji Donalda Trumpa.
Rosja oświadczyła, że wywiąże się z zobowiązań zapisanych w umowie z Wenezuelą, która podniosła wzajemne stosunki do poziomu partnerstwa strategicznego. 11 listopada, minister spraw zagranicznych Siergiej Ławrow w wywiadzie stwierdził, że Caracas nie poprosiło Moskwy o pomoc wojskową ani o rozmieszczenie rosyjskiej broni w Wenezueli: „[...] nasze stosunki z Wenezuelą, która jest naszym strategicznym partnerem – co niedawno potwierdziliśmy porozumieniem [...], ale – rzecz jasna – z uwzględnieniem geografii”.
Oznacza to, że ani Rosja, ani Chiny nie mogą wysłać wojsk na terytorium Wenezueli. Mogą jednak dostarczyć niezbędne dane wywiadowcze, wsparcie satelitarne, naprawy sprzętu, zaopatrzenie w części, cyberwsparcie oraz pomoc gospodarczą, by pomóc w stabilizacji kraju.
W latach 2000. Wenezuela zakupiła od Rosji około 20 myśliwców Su, a także śmigłowce, czołgi i przenośne rakiety zdolne do niszczenia niskolecących celów. Wenezuela dysponuje wielowarstwową siecią obrony powietrznej, opartej na dalekosiężnym rosyjskim systemie S-300, który może niszczyć cele w odległości ponad 200 km (w tym samoloty AWACS). Dysponuje też systemami średniego zasięgu, takimi jak BUK-M2E czy zmodernizowane S-200, które są trudne do namierzenia. Dodatkowo, Wenezuela ma ok. 5000 przenośnych pocisków przeciwlotniczych Igła-S i flotę myśliwców Su-30, stanowiących poważne zagrożenie dla statków i samolotów.
W wywiadzie dla „Gazeta.ru” pierwszy zastępca przewodniczącego Komisji Obrony Dumy Państwowej, Aleksiej Żurawlow, stwierdził: „Rosyjskie myśliwce Su-30MK2 są filarem wenezuelskiej floty powietrznej, co czyni Wenezuelę jedną z najpotężniejszych sił w regionie. Dostarczenie systemów S-300 wzmocniło zdolność obrony strategicznych obiektów. Według najnowszych informacji, systemy Pancir-S1 i BUK-M2E zostały dostarczone do Caras Iłem-76 w ostatnich dniach”.
Amerykańska obecność wojskowa w regionie jest zbyt duża jak na oficjalny cel – walkę z nieistniejącym „kartelem Soles” i jednocześnie za mała do inwazji i okupacji Wenezueli. Nawet mając przewagę technologiczną i w powietrzu, USA (stan na połowę listopada 2025) ma tylko ok. 10,000 żołnierzy, co uniemożliwia inwazję. Obecne siły to głównie szybkiego reagowania – pełna inwazja wymagałaby miesięcy przygotowań, podobnie jak w 2003 r. (wojna w Iraku).
Scenariusze wojny.
Przedstawiam kilka możliwych scenariuszy rozwoju wojennych działań, przy czym należy podkreślić, że w praktyce niektóre z nich mogłyby się ze sobą łączyć.
Pierwszy scenariusz zakłada ograniczoną kampanię o dużym skutku, której celem nie byłoby okupowanie terytorium, lecz sparaliżowanie obrony Wenezueli oraz neutralizacja, a nawet eliminacja kluczowych działaczy rządu, w tym samego prezydenta Nicolása Madura – poprzez tzw. uderzenie dekapitacyjne (Uderzenie na głowę państwa / w ośrodek dowodzenia). Celem nie byłoby przejęcie terytorium, ale znokautowanie zdolności Wenezueli do działania militarnego oraz skutecznej obrony własnej przestrzeni powietrznej.
Siły lotnicze USA koncentrowałyby się na niszczeniu wenezuelskiej obrony przeciwlotniczej, samolotów stacjonujących na lotniskach, a także węzłów łączności i radarów, by następnie przejąć przewagę w przestrzeni powietrznej nad Wenezuelą. Neutralizując lotnictwo wenezuelskie przy pomocy samolotów F-35 oraz pokładowych F/A-18, USA szybko uzyskałyby przewagę powietrzną poprzez likwidację myśliwców na ziemi i w powietrzu. Nowoczesne rakiety uderzałyby w systemy obrony powietrznej, centra dowodzenia i łączności, a także kluczowe lotniska. Amerykańskie niszczyciele i okręty podwodne zaatakowałyby główne jednostki marynarki wojennej Wenezueli, w tym fregaty, okręty patrolowe i okręty podwodne, uniemożliwiając im wychodzenie z portów albo niszcząc je całkowicie.
Precyzyjne uderzenia skierowane byłyby przeciwko krajowej sieci energetycznej – w ramach strategii „szoku i trwogi” mającej pogrążyć kraj w ciemności, zatrzymać ostatnie strumienie przychodów, wywołać powszechne poczucie rozpaczy i umożliwić siłom specjalnym oraz agitatorom lojalnym wobec USA wyrządzanie dodatkowych szkód w panującym mroku. Morska blokada ze strony USA mogłaby zatrzymać cały ruch morski do i z Wenezueli, odcięcie dostaw paliw, żywności i medykamentów — co fizycznie udusiłoby gospodarkę kraju, a jednocześnie spowodowałoby poważny kryzys humanitarny, będący formą zbiorowego karania.
W drugim scenariuszu, jako pierwszy krok USA mogłyby zastosować kampanię lotniczą i morską mającą na celu osłabienie sił zbrojnych Wenezueli przed ewentualnym desantem lądowym lub dając sygnał lokalnym, lojalnym wobec USA siłom sabotażowym i agentom już przebywającym w Wenezueli lub na pograniczu. Mogłoby to obejmować operacje tajne i działania specjalne, gdyż najprawdopodobniej strategia USA polegałaby na uniknięciu dużego, tradycyjnego inwazyjnego konfliktu. Zamiast tego, siły amerykańskie mogłyby wspierać wewnętrzny zamach, wspierane przez istniejące w kraju komórki lojalne wobec USA, które miałyby aktywizować się na wyraźny sygnał. Na przykład władze wenezuelskie już uprzednio aresztowały osoby rzekomo powiązane z CIA, które miały brać udział w planie zaatakowania statku wojskowego USA w porcie Trynidadu i Tobago, by obciążyć winą Wenezuelę i uzasadnić agresję.
Trzeci scenariusz przewidywałby utworzenie strefy zakazu przelotów dla rządu Wenezueli, jednocześnie oferując wsparcie dla rebeliantów i najemników napływających z granic lub już przebywających w kraju. Mogłoby to obejmować bezpośrednie uzbrojenie i finansowanie sił zastępczych, zapewnienie im osłony powietrznej, co pozwoliłoby na utworzenie „bezpiecznych korytarzy” dla tych tajnych sił lądowych. Armia najemników wyposażona i wspierana przez USA mogłaby deklarować się jako „prawowita rządząca władza”, uznana oficjalnie przez administrację Donalda Trumpa.
Wenezuela nie jest w stanie równać się z USA pod względem siły zbrojnej, dlatego jej strategia obronna opiera się na asymetrycznym oporze, mającym na celu takie podniesienie kosztów inwazji, by stała się ona politycznie nieakceptowalna dla Stanów Zjednoczonych. Państwo wenezuelskie zintegrowałoby swoje siły konwencjonalne z masowymi milicjami ludowymi (Milicias Bolivarianas), przygotowującym się do powszechnej, ludowej wojny obronnej. Obronność partyzancka, określana jest przez rząd jako „długotrwały opór” opisywana już była w oficjalnych przekazach telewizyjnych. Obejmowałaby ona małe jednostki wojskowe rozmieszczone w ponad 280 lokalizacjach.
Podobno Wenezuela wykorzystuje już 5000 rosyjskich wyrzutni rakiet Igła, mając rozkaz rozproszenia wszystkich jednostek od momentu pierwszego amerykańskiego ataku. Prezydent Maduro potwierdził to w przemówieniu w październiku, stwierdzając: „Wenezuela dysponuje nie mniej niż 5000 rakiet Igła-S na kluczowych stanowiskach obrony powietrznej, by zagwarantować pokój”, a przenośne systemy rakietowe i ich operatorzy są rozmieszczeni „nawet na ostatnim wzgórzu... całego terytorium wenezuelskiego”.
Nawet prymitywne systemy obrony powietrznej okazały się skuteczne w konfliktach takich jak w Jemenie, co pokazuje, że siły technologicznie bardziej zaawansowane mogą ponosić straty, gdy stają naprzeciw zdeterminowanym obrońcom.
Wenezuela mogłaby również użyć rojów tanich dronów – jeśli byłyby one dostarczone przez Chiny, Rosję lub Iran – startujących z ukrytych baz w dżungli, po wycofaniu się tuż po rozpoczęciu ataku USA, by dezorganizować i nasilać trudności w działaniach nieprzyjaciela. Te drony, trudne do wykrycia pod gęstymi koronami drzew, mogłyby prowadzić obserwację ruchów wojsk i identyfikować cele o dużej wartości. Doktryna polegałaby na unikaniu otwartych pól, gdzie panuje przewaga lotnictwa USA, i wciąganiu wojsk lądowych nieprzyjaciela w przedłużającą się, krwawą wojnę miejską w gęsto zabudowanych terenach miast, jednocześnie uchodząc głęboko w górskie dżungle, skąd można prowadzić ataki przeciwko amerykańskim siłom lądowym, a nawet statkom. Alternatywnie wsparte modyfikacjami dzięki prostym ładunkom wybuchowym, drony mogłyby stać się precyzyjnie kierowanymi amunicjami przeznaczonymi do zasadzek na patrole i wysunięte bazy operacyjne.
W ten sposób działając z ogromnych, trudno dostępnych obszarów górskich i dżungli, siły wenezuelskie stworzyłyby obszar „odmowy dostępu”, zmuszając technologicznie bardziej zaawansowanego przeciwnika do prowadzenia kosztownej i wyczerpującej wojny kontrpartyzanckiej. Stale dokonywane z ryzykiem ataki z powietrza powodowałyby uciążliwe straty, podważając morale i tempo amerykańskich działań. Realistyczną formą obrony Wenezueli jest zatem takie ukształtowanie wyniku, by jego koszt i destabilizujący charakter skłoniły potężne ośrodki wpływu w Stanach Zjednoczonych i wśród jego wasali do zakwestionowania opłacalności wojny.
Link do oryginalnego artykułu: LINK
| Trump ogłasza zamknięcie wenezuelskiej przestrzeni powietrznej. | Trump zapowiada, że „wkrótce” rozpoczną się operacje lądowe przeciwko wenezuelskim handlarzom narkotyków. | Zegar tyka w obliczu zbliżającej się akcji przeciwko Maduro… | Nowy front wojny? W Wenezueli Maduro jest otwarty na opuszczenie kraju, jeśli USA zapewni mu amnestię a Rosja szykuje pomoc wojskową. | Obywatele Wenezueli będą skanować odciski palców by kupować produkty spożywcze. | Wojna z Rosją? Trump mówi, że rosyjskie oddziały muszą „opuścić” Wenezuelę. | USA gromadzi oddziały specjalne w Puerto Rico i wojsko w Kolumbii, aby obalić Maduro. | George Soros sponsoruje fale migracyjne z Południowej Ameryki. | Trzecia fala migracyjna do USA wyrusza z Salwadoru. | W Gwatemali zbiera się kolejna migracyjna karawana. | Ameryka musi podjąć działania przeciwko inwazji prowadzonej przez ONZ i globalistów. | Kolejne fale migracji płyną w kierunku USA. | ONZ twierdzi, że europejski kryzys migracyjny "nie istnieje", ponieważ migracja jest "źródłem dobrobytu". | UE i USA muszą przyjąć więcej uchodźców i pozbyć się suwerenności. | Szef bezpieczeństwa UE: "polityczny islam" jest przyszłością Europy. | Wojny Zachodu i masowa migracja do Europy. | Ordo Ab Chao – jak instaluje się kryzys migracyjny w Europie. | Game Over Europo – nachodzi ‘kolorowa rewolucja’? | Francja przygotowuje się na masowe niepokoje. | Obama i upadek południowej granicy USA. | Implikacje zmian demograficznych do roku 2050. | Zachodnia schizofrenia i barbarzyństwo Bliskiego Wschodu. | Nadchodzi rewolucja: George Soros przekazał 18 miliardów dolarów do swojej Fundacji Otwartego Społeczeństwa. | Miliarder George Soros jest zdruzgotany zwycięstwem populistycznej antyglobalistycznej koalicji we Włoszech. | George Soros każe zaakceptować stały napływ 300 tyś. emigrantów rocznie by ratować EU. | Węgry planują pozbyć się wszystkich finansowanych przez Sorosa organizacji pozarządowych. |