Odtajniony amerykański raport ujawnia, iż Pentagon "stworzył” ISIS jako "narzędzie" do obalenia prezydenta Syrii.
Dr Nafeez Ahmed, ZeroHedge.com
USA
2015-05-26
Od pierwszego, nagłego i dość dramatycznego objawienia się fanatycznej grupy islamskiej znanej jako ISIS, która jeszcze rok temu była w dużej mierze nieznana na światowej scenie i która szybko zastąpiła zużytą i zmęczoną al Kaidę na miejscu terrorystycznego globalnego straszaka, sugerowaliśmy, że począwszy od "klipów na Youtube ścięcia dziennikarzy" cel finansowanego przez Arabię Saudyjską państwa islamskiego był prosty: by wykorzystać dżihadystów jako narzędzie dla osiągnięcia politycznego celu: obalenia syryjskiego prezydenta Assada, który przez lata stał na drodze budowy Katarskiego gazociągu. Gazociąg ten jest jedynym projektem, który mógłby zdetronizować dominującą energetycznie w Europie Rosję. Konflikt ten osiągając punkt kulminacyjny nieudanej wojskowej obecności na Morzu Śródziemnym w 2013 roku niemal doprowadził do quasi-wojny światowej.
Narracja i fabuła tego konfliktu była jednak tak przejrzysta, że nawet Rosja szybko ją przejrzała. Przypomnijmy informacje z września ubiegłego roku:“Jak podaje LiveLeak jeśli Zachód zbombarduje bojowników państwa islamskiego ISIS w Syrii bez konsultacji z Damaszkiem, to sojusz anty-ISIS może skorzystać z okazji, aby uruchomić ataki na wojska prezydenta Baszara Assada, zgodnie z ministrem spraw zagranicznych Rosji Siergiejem Ławrowem. Oczywiście Ławrow rozumie, że nowa strategia Obamy wobec ISIS w Syrii jest pchaniem naprzód katarskiego rurociągu (co również było siłą napędową działań w 2013 roku) i Rosja zauważa, że ISIS jest pretekstem do bombardowania syryjskich sił rządowych i ostrzega, że "taki rozwój doprowadzi do ogromnej eskalacji konfliktu na Bliskim Wschodzie i w Afryce Północnej."
Jednak jedną rzeczą jest spekulowanie a czymś zupełnie innym jest mieć na to twarde dowody. I choć spekulacje na temat sponsorowania alKaidy przez CIA przez ostatnie dwie dekady były mocno rozpowszechnione i że organizacja ta jest wykorzystywana przez USA jako fasada dla osiągnięcia krajowych i geopolitycznych interesów i tym samym, że ISIS jest niczym więcej niż al-Kaidą 2.0, to nie istniały rzeczywiste dowody na potwierdzenie takich tez.
Według reportera śledczego Nafeeza Ahmeda, "odtajnione dokumenty ujawniają, że w koordynacji z krajami Zatoki Perskiej i Turcją, Zachód celowo sponsorował brutalne islamistyczne grupy dla destabilizacji Assada, pomimo przewidywań, że takie działanie może prowadzić do powstania państwa islamskiego w Iraku i Syrii (ISIS)."
Zgodnie z odtajnionym, amerykańskim dokumentem Pentagon przewidział prawdopodobny wzrost "państwa islamskiego", jako bezpośrednią konsekwencję strategii, ale opisał taki obrót spraw jako strategiczną okazję "odizolowania syryjskiego reżimu."
I nie tylko to: jak pisaliśmy w zeszłym tygodniu, teraz gdy ISIS działa na całym Bliskim Wschodzie ścinając głowy w Hollywoodzkim stylu (być może dosłownie) w jakości HD, USA ma wiarygodne uzasadnienie do sprzedaży w regionie wyrafinowanych, nowoczesnych, wartych miliardy, broni w celu "modernizacji" i "uzupełnienia" arsenału sojuszników w Arabii Saudyjskiej, Izraelu i Iraku. To że amerykański kompleks przemysłowo militarny jest zwycięzcą za każdym razem gdy gdziekolwiek na świecie wybucha wojna (zwykle z pomocą CIA) jest już dla wszystkich jasne. To co nie było dotąd jasne to jak USA organizowało aktualny bieg wydarzeń na Bliskim Wschodzie.
Teraz, dzięki odtajnionemu raportowi, mamy o wiele lepsze zrozumienie nie tylko jak doszło do obecnych wydarzeń na Bliskim Wschodzie ale tego jaka była rola Ameryki jako władcy marionetek prowadzącego do wszystkich tych konfliktów.
[...] Islamiści Zachodu. Odtajniony ostatnio dokument DIA z 2012 roku potwierdza, że główną grupą anty-Asadowskich rebeliantów w tym czasie byli islamscy rebelianci powiązani z grupami z których powstało ISIS. Mimo to, grupy te miały w dalszym ciągu otrzymywać wsparcie od zachodnich sił zbrojnych i ich regionalnych sojuszników.
Zauważając, że "Salafici [sic], Bractwo Muzułmańskie i AQI [al-Kaida w Iraku] są głównymi siłami napędowymi rebelii w Syrii," dokument stwierdza, że "Zachód, kraje Zatoki Perskiej i Turcja wspierają opozycję ", podczas gdy Rosja, Chiny i Iran "wspierają reżim [Assada]."
Tajny raport Pentagonu zauważa, że "wybuch rebelii w Syrii" przyjął "sekciarski kierunek" przyciągając różnorodne sunnickie “religijne i plemienne” wsparcie z całego regionu.
W części zatytułowanej "Przyszłe założenia kryzysu" raport DIA przewiduje, że podczas gdy reżim Assada przetrwa, zachowując kontrolę nad terytorium Syrii, to kryzys będzie nadal eskalował w kierunku "wojny przez pośredników." (proxy war)
W dokumencie zalecono także tworzenie "bezpiecznych przystani w ramach międzynarodowej pomocy/schronienia, podobnego do tego jakie miało miejsce w Bengazi w Libii które zostało wybrane jako centrum dowodzenia dla tymczasowego rządu."
W Libii anty-Kaddafijscy rebelianci będący w większości milicją stowarzyszoną z al-Kaidą byli chronieni przez "bezpieczne przystanie" (aka "NATO-wską strefę zakazu lotów").
[...] Dziel i rządź. Kilku urzędników rządowych USA ukryło fakt, że ich najbliżsi sojusznicy w koalicji przeciwko ISIS sponsorowali ekstremistyczne islamskie grupy, które stały się integralną częścią ISIS.
Wiceprezydent USA Joe Biden, na przykład, przyznał, że w ubiegłym roku Arabia Saudyjska, Zjednoczone Emiraty Arabskie, Katar i Turcja przekazały setki milionów dolarów na islamskich rebeliantów w Syrii, którzy z kolei przerodzili się w ISIS.
Ale oczywiście nie przyznał tego na co wskazuje wewnętrzny dokument Pentagonu: iż cała tajna strategia była usankcjonowana i nadzorowana przez USA, Wielką Brytanię, Francję, Izrael oraz inne zachodnie mocarstwa.
Strategia wydaje się pasować do scenariusza polityki nakreślonej w zleconym przez amerykańską armię raporcie RAND Corp.
Raport, opublikowany cztery lata przed dokumentem DIA, wezwał USA "aby wykorzystało szyicko-sunnicki konflikt biorąc w decydujący sposób stronę konserwatywnych reżimów sunnickich i pracując z nimi przeciw wszelkim szyickim ruchom umacniania się w świecie muzułmańskim."
USA będą musiały ograniczać "władzę i wpływy Iranu w Zatoce" przez "podpieranie tradycyjnych reżimów sunnickich w Arabii Saudyjskiej, Egipcie i Pakistanie." Jednocześnie USA musi utrzymywać "silne relacje strategiczne z szyitami rządu irackiego" mimo ich sojuszu z Iranem.
Raport RAND potwierdził, że strategia "dziel i rządź" została już wdrożona "do tworzenia podziałów w obozie dżihadu. Dzisiaj w Iraku taka strategia jest stosowana na poziomie taktycznym."
Raport stwierdził, że USA tworzyło “tymczasowe sojusze” z “nacjonalistycznymi grupami powstańczymi” powiązanymi z Al-Kaidą, które walczyły z USA przez okres czterech lat w formie "broni i środków finansowych." Chociaż ci nacjonaliści "współpracowali z Al-Kaidą przeciwko siłom USA" to teraz są wspierani by wykorzystać "wspólne zagrożenie, jakie al-Kaida stanowi dla obu stron."
Dokument DIA z 2012 r., dodatkowo pokazuje, że podczas gdy sponsorowano rzekomo byłych powstańców Al-Kaidy w Iraku by walczyli z Al-Kaidą, zachodnie rządy jednocześnie uzbrajały powstańców Al-Kaidy w Syrii.
Informacje z odtajnionego wewnętrznego dokumentu wywiadu USA wskazują, że ta sama koalicja USA która podobno walczy z "Państwem Islamskim", świadomie stworzyła ISIS w pierwszej kolejności. Rodzi to niepokojące pytania odnoszące się do ostatnich rządowych wysiłków mających na celu uzasadnienie rozbudowy państwowych uprawnień antyterrorystycznych.
W ślad za ekspansją ISIS, nowe środki mające na celu zwalczanie ekstremizmu, w tym masowa orwellowska kontrola, a nawet plany umożliwiające wprowadzenie rządowej cenzury, są realizowane po obu stronach Atlantyku, z których to polityk nieproporcjonalnie dużo atakuje działaczy, dziennikarzy i mniejszości etniczne, zwłaszcza muzułmańskie.
Jednak z nowego raportu Pentagonu wynika, że w przeciwieństwie do zachodnich roszczeń rządowych, główna przyczyna zagrożenia wynika z ich własnej głęboko błędnej polityki potajemnego sponsorowania islamistycznego terroryzmu dla wątpliwych celów geopolitycznych.