Efektem tej rozgrywki są dwie dekady ciągłych wojen, przewrotów, kolorowych rewolucji, destabilizacji rozciągających się od Maroka aż do Chin, włączając w to rewolucję na Ukrainie. Wszystkie te konflikty mają jeden główny cel: zablokować potencjał rozwojowy Iranu, Chin i Rosji, poprzez odcięcie ich od surowców i pozbawienie ich stabilnego środowiska do rozwoju. Ostatnim dużym ruchem na tej szachownicy było wyparcie sponsorowanych przez Zachód, Izrael i kraje Zatoki Perskiej wojsk al-Kaidy/ISIS przez wspólne działania Rosji i Iranu na terenie Syrii, Iraku i Jemenu.
Okazuje się jednak, że mimo dwóch dekad prowadzonych nieustanie wojen i zdewastowania całego bliskowschodniego obszaru i deklaracji administracji Trumpa, Amerykanie nie mają wcale planów wycofania się z tego rejonu. Nie pozwalają na przejęcie i stabilizację tych krajów przez Iran tym samym uniemożliwiając powrót do jakiej takiej normalności. Amerykanie nadal kontrolują tereny wydobycia ropy w Syrii i Iraku, które mają spłacać zadłużenie wynikające z „demokratycznego wyzwalania” tych krajów, a to może trwać kolejne kilka dekad. Próbują też wpompować w region miliardy dolarów kredytu na odbudowę, co jednak będzie na dekady wiązać cały region ekonomicznie z Zachodem i na to obecnie nikt nie chce pójść. Wydaje się, że presja wojskowa ma być zamieniona na presję ekonomiczną. W ten czy inny sposób administracja Trumpa, która wraz z wojskiem była za przerwaniem destabilizacji terrorystycznej teraz na nowo przyjęła strategię Brzezińskiego, prowadząc do rozszerzania konfliktu na Iran. Obecnie administracja Trumpa grozi zbombardowaniem ponad 50 celów w Iranie, a Iran ostrzeliwuje w odwecie za zamordowanie generała amerykańskie bazy w całym regionie.
To co jednak jest istotne w kontekście destabilizacji lub potencjalnej otwartej wojny Zachodu z Iranem to postawa Chin i Rosji. Kraje te już w 2011 wydały oficjalne oświadczenia, że kraj ten jest strategicznym obszarem i że w jego obronie są one gotowe rozpocząć trzecią wojnę światową. Wydaje się więc, że poważna postawa strategiczna Rosji i Chin wyklucza bezpośredni konflikt z Iranem ale nie wyklucza wojny ekonomicznej, wywiadowczej, czy kolejnej rewolucji. W ten sposób po raz kolejny potencjał na w miarę równe rozłożenie sił na bliskowschodniej szachownicy i powrót do sytuacji sprzed konfliktu został zaprzepaszczony realizując globalistyczną, imperialną strategię budowy globalnego imperium. Patrząc na obecną sytuację można zadać sobie pytanie czy jakakolwiek administracja USA jest w stanie uciec przed realiami nakreślonymi przez Brzezińskiego? Jak do tej pory, mimo wspaniałomyślnych deklaracji, wydaje się, że nie. Konsekwentnie wszystkie administracje będą dziś i w przyszłości stały przed tym samym dylematem. Aby kontrolować Chiny będą musiały kontrolować zasoby Bliskiego Wschodu, a aby kontrolować Bliski Wschód będą musiały go trwale okupować.