Dale Gavlak i Yahya Ababneh, mintpressnews.com
USA
2013-09-06
Ghouta, Syria - Wraz z tym jak maszyna amerykańskiej interwencji wojskowej w Syrii nabiera tempa po zeszłotygodniowym ataku bronią chemiczną, USA i ich sojusznicy mogą chcieć zaatakować niewłaściwego winowajcę.
Wywiady przeprowadzone z ludźmi w Damaszku i Ghouta, na przedmieściach stolicy Syrii, gdzie działa organizacja humanitarna Lekarze bez Granic wskazują, że co najmniej 355 osób zginęło w ubiegłym tygodniu od tego co uważa się, iż było neurotoksyczną substancją.
USA, Wielka Brytania i Francja, a także Liga Arabska oskarża reżim syryjskiego prezydenta Baszara al -Asada o przeprowadzenie ataku bronią chemiczną na cywilów. Okręty amerykańskie stacjonują na Morzu Śródziemnym, aby uruchomić wojskowy atak przeciwko Syrii jako kara za przeprowadzenie zmasowanego ataku bronią chemiczną. USA i inni nie są jednak zainteresowani rozpatrywaniem dowodów przeciwnych, z sekretarzem stanu USA Johnem Kerry mówiącym w poniedziałek, że wina Asada jest "wyrokiem... już jasnym dla świata."
Jednak z licznych rozmów z lekarzami, mieszkańcami Ghouta, rebeliantami i ich rodzinami, wyłania się inny obraz. Wielu wierzy, że rebelianci otrzymali broń chemiczną poprzez szefa saudyjskiego wywiadu, księcia Bandara bin Sultana, i byli odpowiedzialni za przeprowadzenie ataku gazowego.
"Mój syn przyszedł do mnie dwa tygodnie temu, pytając, jak myślę co to jest za broń, którą poproszono go o przeniesienie", powiedział Abu Abdel- Moneim, mieszkający w Ghouta ojciec rebelianta walczącego by obalić Assada.
Abdel- Moneim powiedział, że jego syn i 12 innych rebeliantów zginęło wewnątrz tunelu używanego do przechowywania broni, dostarczonej przez Saudyjskiego bojownika znanego jako Abu Ayesha, który prowadził walczący batalion. Ojciec opisał broń jako posiadającą "strukturę podobną do tuby", podczas gdy inne wyglądały jak “duże butle gazowe."
Mieszkańcy Ghouta powiedzieli, że rebelianci używali meczetów i prywatnych domów by spać podczas gdy przechowywali broń w tunelach.
Abdel- Moneim powiedział, że jego syn i pozostali zginęli podczas ataku bronią chemiczną. Tego samego dnia, grupa bojowników Jabhat al- Nusra, która jest powiązana z Al-Kaidą, ogłosiła, że w podobny sposób zaatakuje cywilów reżimu Asada w Latakii na zachodnim wybrzeżu Syrii, w rzekomym odwecie.
"Oni nie powiedzieli nam czym są te bronie i jak z nich korzystać," skarżyła się kobieta bojownik nazywająca siebie "K". "Nie wiedzieliśmy, że to była broń chemiczna. Nigdy nie wyobrażałam sobie, że była to broń chemiczna". "Kiedy Saudyjski książę Bandar daje taką broń ludziom, musi dać ją tym, którzy wiedzą jak z niej korzystać i obsługiwać," ostrzegła. Ona, podobnie jak inni Syryjczycy, nie chce korzystać z jej pełnego nazwiska w obawie przed zemstą.
Poniższy film przedstawia rebelianta NadeemaBaloosha członka brygady RiyadhAlAbdeenwalczącego przeciwko Al-Assadowi w rejonie Latakii, który obiecuje przeprowadzić ataki gazowe, podążając za słowami bin-Ladena by zabijać dzieci i kobiety. Balooshmówi o posiadanej "substancji chemicznej", która produkujeśmiertelneitrujące gazy, przed stwierdzeniem że "Zdecydowaliśmy sięim zaszkodzićpoprzez ichkobietyi dzieci."
Znany przywódca rebeliantów w Ghouta nazywający siebie “J” potwierdził to. "Bojownicy Jabhat al- Nusra nie współpracują z innymi buntownikami, za wyjątkiem walki na ziemi. Oni nie dzielą się tajnymi informacjami. Oni po prostu wykorzystali jakiś zwykłych rebeliantów do przenoszenia i wykorzystania tego materiału" powiedział.
"Byliśmy bardzo ciekawi co to za broń. I niestety, niektórzy z bojowników nieprawidłowo przenosili broń doprowadzając do wybuchu" powiedział “J”.
Lekarze, którzy leczyli ofiary ataków broni chemicznej ostrzegli przeprowadzających wywiad by uważać na zadawanie pytań dotyczących kto dokładnie, był odpowiedzialny za śmiertelny atak.
Grupa Lekarzy bez Granic dodaje, że dodatkowo pomogła 3600 pacjentom u których odnotowano również podobne objawy, w tym pianę na ustach, zaburzenia oddechowe, drgawki i zaburzenia wzroku. Grupa nie jest w stanie samodzielnie zweryfikować informacji.
Ponad tuzin rebeliantów z którymi przeprowadzono wywiad doniosło, że ich pensje pochodzą z rządu Arabii Saudyjskiej.