W posunięciu, które zaciera granicę między innowacjami medycznymi a moralnym upadkiem, naukowcy opowiadają się teraz za masową produkcją „bodyoidów” – biologicznych konstruktów przypominających ludzi, wyhodowanych z komórek macierzystych – które mają służyć jako jednorazowe obiekty testowe i dawcy organów. Zwolennicy argumentują, że te wyhodowane w laboratorium ciała, pozbawione świadomości, mogłyby zrewolucjonizować medycynę, eliminując testy na zwierzętach i rozwiązując kryzys niedoboru organów. Pod pozorem altruizmu kryje się mrożąca krew w żyłach rzeczywistość: medyczno-przemysłowy kompleks po raz kolejny przesuwa granice etyki w pogoni za zyskiem, traktując ludzkie życie jako towar do pozyskania, a nie święty dar wymagający ochrony.
Koncepcja „bodyoidów” nie jest science fiction – to następny logiczny krok w trwającym dziesiątki lat procesie dehumanizacji badań medycznych. Naukowcy twierdzą, że wykorzystując pluripotencjalne komórki macierzyste i technologię sztucznego łona, mogą wyhodować ludzkie ciała pozbawione mózgów zdolnych do myślenia lub odczuwania bólu. Te „zapasowe” ciała, jak argumentują, mogłyby być wykorzystywane do pobierania organów, testowania leków, a nawet do celów rolniczych – wszystko to z pominięciem obaw etycznych.
Jednak to w oczywisty sposób nie jest postęp – to faustowski układ. Te same instytucje, które czerpały zyski z dominacji Big Pharmy nad opieką zdrowotną, te same korporacje, które wprowadziły niebezpieczne szczepionki i nieprzetestowane leki, teraz dążą do wykorzystania ludzkiej biologii w sposób, który powstrzymał by nawet najbardziej bezwzględne reżimy dystopijne.
Historia pokazała nam konsekwencje traktowania ludzi jako surowców. Od eksperymentów Tuskegee po programy przymusowej sterylizacji w XX wieku, nauka medyczna wielokrotnie przekraczała granice etyczne w imię „postępu”. Teraz, w przypadku bodyoidów, stoimy w obliczu nowej granicy wyzysku – takiej, w której ludzkie życie jest konstruowane, pozyskiwane i odrzucane według upodobania.
Równia pochyła w kierunku medycznej tyranii.
Zwolennicy bodyoidów twierdzą, że „zmniejszą cierpienie”, eliminując potrzebę testów na zwierzętach i transplantacji organów. Ale to zasłona dymna. Prawdziwa agenda jest jasna: znormalizować ideę, że ludzkie ciała – nawet te sztucznie wyhodowane – są niczym więcej niż biologicznymi maszynami, którymi można manipulować dla zysku.
Rozważmy implikacje:
- Jeśli korporacje będą patentować i masowo produkować ludzkie części ciała, to kto miałby kontrolować do nich dostęp?
- Czy te „zapasowe” ciała zostaną sprzedane temu, kto zaoferuje najwyższą cenę, tworząc dwupoziomowy system opieki zdrowotnej, w którym bogaci otrzymają wyhodowane w laboratorium organy, a biedni będą marnieć na listach oczekujących?
- Co się stanie, gdy te technologie zostaną uzbrojone, pozwalając rządom lub korporacjom na tworzenie biologicznie zmodyfikowanych ludzi do celów wojskowych lub przemysłowych?
Co dzieje się w transgenicznych laboratoriach na całym świecie:
Branża biotechnologiczna już pokazała swoją gotowość do pomijania etyki w pogoni za zyskiem. Od terapii genowych mRNA wprowadzanych społeczeństwu bez długoterminowych badań bezpieczeństwa po pozyskiwanie tkanek płodowych do badań. Wzorzec jest jasny: tam, gdzie można zarobić pieniądze, ludzka godność staje się pierwszą ofiarą.
Wezwanie do oporu przeciwko temu barbarzyńskiemu upadkowi medycyny.
Podczas gdy toczy się debata na temat bodyoidów, jedno jest pewne: nie można zaufać, że establishment medyczny będzie się sam regulował. Raz po raz widzimy, jak korporacje i agencje rządowe współpracują, aby narzucać niebezpieczne, nieprzetestowane technologie niczego niepodejrzewającemu społeczeństwu – a wszystko to pod pozorem „innowacji”.
Pytanie nie brzmi, czy bodyoidy można stworzyć, ale czy należy je tworzyć. Kiedy już zaakceptujemy założenie, że ludzkie życie – nawet w jego najbardziej podstawowej formie – można hodować, pozyskiwać i odrzucać jak szczury laboratoryjne, to przekroczyliśmy moralny Rubikon, zza którego może nie być powrotu.
Jak bioetyk Wesley J. Smith ostrzegł: „Droga do medycznej tyranii jest wybrukowana dobrymi intencjami – i usiana ciałami tych, których uznano za zbędnych w imię postępu”. Czy będziemy stać z boku, podczas gdy nauka będzie podkopywała samą istotę tego, co to znaczy być człowiekiem? Czy też wyznaczymy czerwoną linię, zanim będzie za późno?
Link do oryginalnego artykułu: LINK