Trump ignoruje globalistów wzywając do amerykańskiej dominacji na rynku energii.
Kit Daniels, PrisonPlanet.com
USA
2017-06-26
Odwracając politykę administracji Obamy, która zawiesiła krajową produkcję energii, zwłaszcza z węgla, Trump działa by USA ponownie stały się eksporterem energii. "To, że nie jesteśmy już w dobie niedoboru energii - że jesteśmy w erze bogactwa energii - stawia Stany Zjednoczone w zupełnie innym miejscu", powiedział Dave Banks, doradca ds. Energii Trumpa. "Daje to dostęp do niedrogiej, niezawodnej energii w Stanach Zjednoczonych i daje USA znaczną przewagę konkurencyjną".
Administracja Trumpa planuje też poluzować przepisy uniemożliwiające dzierżawę terenów na których są pokłady węgla na gruncie federalnym, co stanowi ogromny procent terenów w USA. Na tym jednak zmiany się nie kończą. Trump także wprowadza przegląd przepisów rządowych dotyczących różnych biurokracji mających wpływ na produkcję energii.
"W miarę kontynuacji tej analizy Departament Spraw Wewnętrznych rozpoczął uchylenia i korekty mandatów z czasów rządów Obamy dotyczących szczelinowania hydraulicznego i blokowania emisji metanu z otworów naftowych", podała gazeta Bloomberg. "Biuro Białego Domu również sprawdza propozycję uchylenia Planu Czystego Rozwoju administracji Obamy zmuszającego stany do ograniczania emisji gazów cieplarnianych w produkcji energii elektrycznej."
"Administracja Trumpa rozważa też więcej aukcji dzierżawy pól naftowych i gazowych na obszarach oceanu arktycznego i atlantyckiego".
Audycja poświęcona jest problematyce zrównoważonego rozwoju:
Węgiel odpowiadał niegdyś za połowę energii elektrycznej wytwarzanej w Stanach Zjednoczonych, ale po objęciu urzędu przez prezydenta Obame w 2009 r. gwałtownie spadła produkcja węgla, windując raptownie ceny energii, a przepisy Obamy zmusiły do zamknięcia wielu elektrowni węglowych.
Obama, członek globalistycznej Komisji Trójstronnej, zamierzał zdeindustrializować Stany Zjednoczone, dzięki czemu kraj mógłby zostać pochłonięty przez wielonarodowe interesy.
Były prezydent twierdził, że "wojna z węglem" zaistniała aby "ratować środowisko" i "walczyć z globalnym ociepleniem", podczas gdy Chiny, Indie i Meksyk mogły budować własne elektrownie i rozwijać produkcję energii dzięki międzynarodowym umowom wspieranym przez administrację Obamy.