"Według źródeł wojskowych DEBKAfile i źródeł wywiadowczych, brytyjskie i katarskie jednostki specjalne działają z siłami rebelianckimi w syryjskim mieście Homs w odległości 162 km od Damaszku", stwierdza raport, dodając, że zagraniczne jednostki nie angażują się w bezpośrednią walkę, ale działają w charakterze doradczym, a także realizując zamówienia na broń poza granicami kraju.
Biorąc pod uwagę doniesienia, że Iran przygotowuje się do wysłania 15.000 żołnierzy, aby pomóc osaczonemu prezydentowi Baszarowi Assadowi, dążenie Zachodu do zmiany reżimu w Syrii może być również pośrednią wojną z Teheranem. Jak już wcześniej informowaliśmy, te same siły powiązane z Al-Kaidą, które walczyły z amerykańskimi wojskami w Iraku i pomogły NATO w obaleniu pułkownika Kadafiego zostały przetransportowane w listopadzie ubiegłego roku do Syrii aby pomóc rebeliantom w próbie obalenia prezydenta Baszara al-Assada.
Były terrorysta libijski, przywódca rebeliantów Abdulhakim Belhadj, będący teraz szefem Wojskowej Rady Trypolisu "spotkał się z liderami Wolnej Syryjskiej Armii w Stambule przy granicy z Turcją", po tym jak wysłał go tam tymczasowy prezydent Libii Mustafa Abdul Jalil, podał London Telegraph.
Były rosyjski generał Leonid Ivashov o tym co dzieje się w Syrii:
Jak już wcześniej udokumentowaliśmy, Belhadj jest byłym dowodzącym Libijskiej Islamskiej Grupy Bojowej (LIFG), określanej przez Departament Stanu USA jako organizacja terrorystyczna. Belhadj został schwytany przez CIA w Malezji w 2003 roku skąd dokonano jego ekstradycji do Libii, gdzie pułkownik Kadafi go uwięził. Belhadj jest oddanym dżihadystą, który walczył z talibami przeciw wojskom amerykańskim w Afganistanie. Libijski przywódca rebeliantów Abdel-Hakim al-Hasidi również przyznał, że jego bojownicy LIFG byli drugą co do wielkości kohortą zagranicznych bojowników w Iraku, odpowiedzialnych za zabijanie amerykańskich żołnierzy.
Podczas gdy zachodnie korporacyjne media próbują przedstawiać rozlew krwi w Syrii jako jednostronny problem działań reżimu Assada, niezależni obserwatorzy zauważyli, że obie strony są odpowiedzialne za przemoc.
W swoim raporcie, przedstawiciele Ligi Arabskiej, którzy podróżowali po kraju w zeszłym miesiącu zauważyli, że media mocno przesadzają jeśli chodzi o ilość przemocy w Syrii. Również podkreślili, że rebelianci opozycji są odpowiedzialni za popełnianie aktów przemocy przeciwko siłom rządowym.
[...] “Raport ten został albo zignorowany (przez zachodnie korporacyjne media) lub bezlitośnie zaatakowany - przez arabskie media, praktycznie wszystko to finansowane było albo przez Arabię Saudyjską albo Katar.”, pisze Pepe Escobar, zauważając, jak" Dokument ten nie był nawet dyskutowany - ponieważ było blokowane opublikowanie go na stronie Ligi i tłumaczenie z języka arabskiego na angielski przez GCC.”
Czyzby MoD zdolal skaptowac wieksza ilosc rekrutow wsrod \'Asian citizens\'? Bo zyjac na Wyspach cwierc wieku wiem ponad wszelka watpliwosc jedno: w armii brytyjskiej niemal nikt jezykami obcymi nie wlada.:)))
A wiec zakladam, ze rebelianci wladaja biegle angielskim.;)
Zreszta doksztalt w Syrii idzie na calego, bo Rosjanie tez nie spia... Czto ty Niegra (sorki: Syryjczyka) nie widiel?