Programy geoinżynierii, czyli modyfikowania na skalę lokalną jak i globalną pogody trwają nieustannie od lat 90-ych XX wieku. Powolny rozwój tych programów od lat 50-ych obecnie zaowocował w pełni rozwiniętą technologią z potężnym zapleczem przemysłowym.
Więcej na temat geoinżynierii w zakładce "Programy modyfikacji pogody":
Dzień za dniem samoloty nad głowami ludzkości zasiewają chemiczne substancje tworzące dodatkową toksyczną powłokę w atmosferze, by następnie regulować fronty czy opady. Dla przykładu w Rosji ta technologia używana jest oficjalnie od dekad i była stosowana ostatnio przy okazji mistrzostw świata w piłce nożnej w Rosji, zabezpieczając ładną pogodę na dni rozgrywek.
W 2015 roku w Austrii zorganizowano panel naukowy poświęcony katastrofalnym zmianom pogodowym będących wynikiem modyfikacji pogody, takim jak susze na północnej półkuli ziemi czy zwiększanie opadów na równiku. W tym roku (oczywiście bez przyznawania się do stosowania geoinżynierii w krajach Zachodu) wydano w magazynie Nature badanie potwierdzające ten sam scenariusz, wskazując na susze nad Europą, Azją, oraz dodatkowo redukcję opadów nad Amazonią i pożary w tamtych rejonach.
Jak podała gazeta technologyreview.com„Jeśli nie będziemy w stanie zredukować emisji gazów cieplarnianych wystarczająco szybko, aby zapobiec katastrofalnej zmianie klimatu, geoinżynieria może być planem awaryjnym. Poważni badacze coraz częściej badają środki, takie jak rozpylanie małych cząsteczek w powietrzu, aby odbijały więcej światła słonecznego z powrotem w kosmos, co nie zmniejszyłoby emisji, ale mogłoby zrekompensować wzrost globalnych temperatur.
Badanie opublikowane 22 stycznia w Nature Ecology & Evolution sugeruje, iż [geoinżynieria] to zły pomysł. Jeśli świat kiedykolwiek zaangażuje się w geoinżynierię, ostrzega badanie, to może być zbyt niebezpiecznym, aby ją kiedykolwiek zatrzymać.
Problem, wyjaśnia dokument, polega na tym, że umyślne chłodzenie planety maskowałoby wszelkie dodatkowe ocieplenie wytwarzane przez gazy cieplarniane. Oznacza to, że jeśli świat zdecyduje się zatrzymać geoinżynierię, powiedzmy, po 50 latach, to efekt cieplarniany, który powstał w tym czasie, bardzo szybko ogrzałby planetę.
W wielu obszarach temperatura wzrosłaby od dwóch do czterech razy szybciej niż średnie historyczne. Zmiany następowałyby zbyt szybko, aby wiele roślin i zwierząt mogło migrować do nowych obszarów, fragmentując ekosystemy i prowadząc do wymierania gatunków. Może również zmniejszyć opady nad całą Amazonią, Europą Północną i Azją oraz zwiększyć liczbę i dotkliwość pożarów lasów tropikalnych.”
Obecnie obserwowane więc susze i pożary na północnej półkuli nie powinny nikogo dziwić, w końcu programy te trwają nieustannie od niemalże 30 lat. Dziwi natomiast nabranie wody w usta establishmentu politycznego i medialnego w odniesieniu do tych zagadnień. "Takie rzeczy dzieją się tylko w Chinach i Rosji", mówią. Oficjalnie nikt nie chce przyznać się do prowadzenia jakichkolwiek tego typu działań na Zachodzie. Nawet złożona interpelacja w polskim Sejmie, odnosząca się do tych zagadnień leży od prawie miesiąca po terminie bez odpowiedzi. Czyżby nasz rząd miał problemy z odpowiedzią na proste pytania na temat programów, które nie istnieją?